Więc dlaczego
wróciłam, choć miałam tego nie robić? Otóź chciałam podzielić się tu dwiema
sprawami: tym, że zaczęłam się uczyć chińskiego, choć nie brałam tego wcześniej
pod uwagę, oraz tym, co sądzę o egzaminie z niemieckiego GDS-C2, do którego niedawno
podchodziłam, a o którym nie mogłam wcześniej sama znaleźć żadnych opinii w
Internecie.
O świecie i języku chińskim
W jednym z poprzednich
postów pisałam, jakich pięciu języków zamierzam się uczyć; wykluczyłam tam
chiński, stwierdzając, że pewnie jest tak trudny, że nie będę w nim w stanie
dojść nawet do komunikatywnego poziomu, jeśli nie poświęcę mu bardzo dużo czasu
– a przecież nie poświęcę mu bardzo dużo czasu, bo przecież mam jeszcze inne
zainteresowania.
Los jednak czasem
bywa przewrotny. Być może za jakiś czas na jakiś czas będę miała szansę
pojechać do Chin. Nie jest to w żadnym razie pewne, ale chyba żaden zapalony
poliglota nie jest w stanie przepuścić takiej okazji – i takiej motywacji – do nauki
nowego języka. Ja w każdym razie nie mogłam.
Zaczęłam więc
poznawać znaki i uczyć się tonów. Odkrywać, jak bardzo język ten jest związany
z kulturą chińską. Odzwierciedla się w nim nawet hierarchiczna struktura
społeczeństwa: w języku mandaryńskim na przykład nie ma słów takich jak brat
czy siostra, można powiedzieć jedynie ‘starszy brat’ albo ‘młodszy brat’,
‘starsza siostra’ albo ‘młodsza siostra’. Nie ma słowa ‘tak’, można za to
przytakiwać odpowiadając czasownikami z pytań; przy czym nawet przytakując, możemy
pozawerbalnie pokazywać, że nie zgadzamy się z rozmówcą, i zakładać, że nasz
rozmówca zrozumie nasze prawdziwe intencje, niewyrażone przez grzeczność i
strach przed utratą mianzi (o mianzi
- twarzy będzie tu za chwilę).
Nie bez powodu
więc język doprowadził mnie do większego zainteresowania się tą kulturą,
rozumianą zarówno jako różnice pomiędzy naszym europejskich i tamtejszym
wschodnim światem, jak i wszelkimi zjawiskami zachodzącymi tak w historii, jak
i we współczesnym świecie chińskim. Zaczęłam czytać książki, blogi, strony
internetowe związane z chińskim i z Chinami. Gromadząca się we mnie wiedza potrzebowała
jednak jakiegoś ujścia, i po wielu dniach przemyśleń, postanowiłam założyć
stronę na ten temat na Facebooku. Nie na blogu, bo ten wymaga dłuższych
notatek, ale na FB, gdzie wiele osób może obserwować na bieżąco wszelkie
wiadomości. Jeśli więc ktoś interesuje się Chinami/językiem chińskim, lub też
chciałby się o tym dowiedzieć czegoś więcej, serdecznie zapraszam:
Strona będzie o
tych ciekawych rzeczach, o których uważam, że warto się dowiedzieć. Dziś na
przykład odkryłam zabawną lekcję, pokazującą, jak się nauczyć pierwszych
chińskich znaków metodą skojarzeniową, czyli jak powiązać znaczenie z danym
obrazkiem: http://www.ted.com/talks/shaolan_learn_to_read_chinese_with_ease.html
, a kilka dni temu napisałam o mianzi:
„Twarz (Mianzi, 面子) ma niezwykłe znaczenie dla
Chińczyków. W pewnym sensie jest odpowiednikiem europejskiego 'honoru', można
ją stracić, zdobyć, użyczyć. Im więcej się jej ma, tym większy wpływ ma się
również na innych, stąd też od osób zajmujących wysokie pozycje oczekuje się,
że 'mają dużo twarzy'.
Twarz traci osoba, która zabiera głos na
spotkaniu bez konsultacji swojego przełożonego; która nie potrafi odpowiedzieć
na pytanie w pracy; która zostanie obrażona lub upomniana przy innych; która
narusza przyjęte standardy.
Twarz zyskuje osoba, na której można polegać i
która postępuje zgonie z obowiązującymi regułami.
W Chinach mianzi jest traktowane bardzo
poważnie. Tamtejsze firmy często zatrudniają kogoś, kto nie tylko dba o ich
wizerunek, ale i zapobiega utracie twarzy.
Ze względu na istotność mianzi, Chińczycy
starają się zatem unikać wszelkich sytuacji, które mogłyby prowadzić do
konfrontacji. Strach przed utratą twarzy może doprowadzić do tego, że będą się
oni starali ukryć złe wiadomości; z drugiej strony strach ten może stanowić dla
nich również czynnik motywujący”.
O egzaminie z języka niemieckiego Goethe Institut GDS-C2
Postaram się już streszczać:) : na stronie Instytutu Goethego możemy
znaleźć przykładowy arkusz egzaminacyjny na poziomie C2. Osoby, które
faktycznie są na tym poziomie, mogą stwierdzić, że jest on jakoś dziwnie zbyt
prosty – i będą miały rację. O ile formuła egzaminu jest dokładnie taka, jak to
przedstawiono, o tyle (i tu będzie o podobieństwach i różnicach):
- transformacje
zdań są o wiele trudniejsze (warto przerobić ‘Sag’s Besser 1&2’)
- nie ma
problemów ze zrozumieniem słuchania, sama treść jest, zdaje się, na podobnym
poziomie – ale trzeba bacznie uważać na sformułowania, czasem podchwytliwe, w
zadaniach. Ogółem: trudniejsze niż w przykładowym teście
- mówienie –
egzaminatorki są naprawdę przesympatyczne, starają się stworzyć bardzo miłą i
rozluźniającą atmosferę; moje tematy, na tyle, na ile pamiętam: ustosunkować
się do stwierdzenia, że człowiek jest kowalem własnego losu; poprowadzić
rozmowę na temat finansowania badań przez instytucje pozarządowe (dokładniej
chodziło o Drittmittel)
- tematy
wypracowań nie zaskakują. Podobne jak na maturze (wybrany przeze mnie dotyczył
ustosunkania się do jakichś stwierdzeń odnośnie do dbania o środowisko), tylko –
wiadomo – poziom wyższy. Jeżeli jest się w stanie zmieścić w czasie, i
przygotuje się wcześniej do formy – nie ma się czego bać.
Miło, że powróciłaś, nawet jeśli tylko na moment :)
OdpowiedzUsuńPoza tym cieszę się, że poruszyłaś tematykę dwóch języków, które także darzę szczególnym zamiłowaniem, choć przyznam, że na tle ostatnich miesięcy to właśnie niemiecki wychodzi powoli na prowadzenie, a chiński, ze względu na zmianę preferencji studiów, został zepchnięty nieco na drugi, trzeci plan. Mam nadzieję, że pewnego dnia także dojdę do tak zaawansowanego poziomu, żeby móc potwierdzić jego znajomość :)
W nauce chińskiego może Ci pomóc ta strona, na której znajduje się coś w rodzaju serialu/programu telewizyjnego mającego na celu wprowadzić w dość przystępny sposób do tego języka: http://english.cntv.cn/program/learnchinese/01/index.shtml
Pozdrawiam i życzę powodzenia,
Chimek
:)
UsuńŚwietny link, dziękuję bardzo! Na pewno będę korzystać, i na pewno mi pomoże.
Tobie też życzę powodzenia:). Ciekawy wybór tych właśnie dwóch języków, w których (przynajmniej na początku) nigdy nie wiadomo, gdzie dać czasownik:).
Może zainteresuje Cię film - "Saving face" - póki nie wgryzłam się w tą całą otoczkę z zachowywaniem i traceniem twarzy film był mniej jasny :) film w ramach ciekawostki:)
OdpowiedzUsuńBeatrycze
Obejrzałam teraz trailer, i trochę mnie przeraża, był taki cały pełen ogromnych emocji. Ale rzeczywiście, zainteresował mnie, i obejrzę. Dziękuję za polecenie:)
UsuńCiekawe, w węgierskim również mówi się "starszy/młodszy brat" i "starsza/młodsza siostra", lub tylko "rodzeństwo" (także w liczbie pojedynczej), ale nigdy samo "brat", "siostra".
OdpowiedzUsuńHmm, nie znam w ogóle węgierskiego, a z chińskim zaczełam dopiero dwa/trzy miesiące temu i jeszcze się w niego nie wgryzłam dobrze. Ale zaciekawiło mnie, i zastanawiam się, czy są jeszcze jakieś inne, równie znaczące podobieństwa.
UsuńAruenno, świetnie ze wróciłaś! Choć szczerze mówiąc mam nadzieję, że na trochę dłużej :) miło by było poczytać wpisy o życiu w Państwie Środka ;) Pozdrawiam, Justyna
OdpowiedzUsuńDziękuję!:) Może znów będę chciała się czymś koniecznie podzielić, i napiszę.
UsuńTe Chiny to wciąż tylko palcem na wodzie pisane, ale jak się wszystko uda, to na pewno zacznę o tym pisać.
Pozdrawiam cieplo!
Gratuluję osiągnięcia tak wysokiego poziomu z niemieckiego i kolejnych odważnych planów. Widać, że dałaś się oczarować językiem chińskim. Czuć tę pasję też na facebooku. A strona Chineasy.org jest jedną z piękniejszych stron do nauki języków jakie znam. Nawet nie wiedziałam, że tak się już rozwinęła. Oby jak najwięcej takich projektów. Dziel się częściej swoimi przemyśleniami. My tu nadal jesteśmy. ;-)
OdpowiedzUsuńCześć Marta!
UsuńBardzo się cieszę, że napisałaś, i że strona Ci się podoba. Jak tylko wrócę z delegacji (jestem, notabene, w Twojej Norwegii!), postaram się ją częściej aktualizować, i sprawić, żeby była choć trochę tak ciekawa, jak Twoja:).
Pozdrawiam serdecznie:)
Zapomniałabym: życzę powodzenia z kursem norweskiego! Bardzo mi się podoba pomysł, i mam nadzieję, że będziecie wprowadzać coraz więcej autorskich pomysłów w Wasze działania.
UsuńW Norwegii? Masz wiadomość na facebooku. ;-)
Usuńhmmm.. nie mam! aleksandra.byra?
UsuńTak. Pewnie trafiło do "Other", bo wiadomości od nieznanych osób tam trafiają.
UsuńŚwietny wpis - również wybieram następny język, którego się nauczę.
OdpowiedzUsuńDziękuję!:) Co wybierasz?
UsuńBułgarski na C1. Myślisz, że warto?
UsuńDla mnie zawsze warto:) Skąd motywacja?
Usuń2 książki do nauki francuskiego (podręcznik i ćwiczenie) +2CD za 10zł!
OdpowiedzUsuńhttp://allegro.pl/cafe-creme-1-podrecznik-cwiczenia-2cd-gratis-i3498435853.html
Wreszcie jakieś wrażenia z nowego egzaminu GDS na poziomie C2 z języka niemieckiego! Ciekawi mnie i byłabym niezwykle wdzięczna, gdybyś raczyła uchylić rąbka tajemnicy i zdradziła, z jakich materiałów korzystałaś (oprócz jak się domyślam wyżej wspomnianego "Sag's besser"), jaką notę udało Ci się uzyskać na dyplomie, jaka część Ci najlepiej poszła? Z góry przepraszam za taki natłok pytań, ale nawet w Internecie ciężko jest znaleźć jakiekolwiek informacje o tym nowym egzaminie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHej, nie ma problemu, sama pamiętam swoje bezskuteczne poczukiwania opinii o tym egzaminie, wiec pytaj śmiało:)
UsuńMateriały: Sag's besser 1 i 2 (przerobiona nieco po łebkach, ale warto się przyłożyć), Das Oberstufenbuch (przerobiona gruntownie, warto), Grammatik fuer Fortgeschrittene (ogólnie warto, chć niekoniecznie się przyda na egzaminie), przypomnienie rekcji każdego rodzaju z Bęzy (koniecznie); Oberstufe Testbuch (bo nie miałam skąd wziąć słuchanek, po których rozumienie ze słuchu byłoby w jakiś sposób sprawdzane) + Internet (przygotowanie do pisania, czytanie, radio) + mówienie głównie do siebie (na głos, to ważne).
Oceny na dyplomie są pokazane procentowo za każdą część, nie ma jednej ogólnej. Nie za bardzo wiem, gdzie położyłam swój dyplom, ale chyba najlepiej poszło mi mówienie (mimo ogromnego stresu i drżenia głosu), a dość przeciętnie - ku mojemu zdziwieniu! - czytanie. Na tę część trzeba widać bardzo uważać - rozumiałam teksty, ale widać pytania były bardziej podchwytliwe niż myślałam.
Czym nie wolno się stresować: egzamin zdawałam ja + pani zamieszkała od 20 lat w Austrii + absolwentki germanistyki. Trochę mnie to przestraszyło, ale jak widać - niepotrzebnie:)
Ogółem porządniej przygotowywałam się do egzaminu przez 2 miesiące - min. 1 godzinę dziennie, tydzień przed egzaminem więcej. Jednak ile naprawdę potrzeba włożyć w to wysiłku zależy od poziomu wyjściowego.
W razie jakichś niejasności w tym, co napisałam, lub innych pytań - nie wahaj się, chętnie odpowiem:). I oczywiście życzę Ci powodzenia, pamiętaj, że egzaminy Goethego nie są zbyt trudne:)
Dziękuję za obszerne informacje dotyczące materiałów z jakich korzystałaś przygotowując się do egzaminu GDS z niemieckiego.Bardzo przydatne. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo podoba mi się wpis o nauce chińskiego i metodzie skojarzeń.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest to bardzo pomocne, szczególnie w nauce słówek.
Potwierdzam również tezę, że język chiński ma wiele wspólnego z historią tego kraju a przez to jest bardzo ciekawy. Nie można go nie lubić :)
cieszę się, i zachęcam do zaglądania na moją stronę :)
UsuńGratuluję osiągnięć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!:)
UsuńA jakie książki oprócz Sag's besser polecasz albo sama przerabiałaś przed egzaminem?
OdpowiedzUsuńNo i gratulacje.
http://wieczniezaczytanatenshi.blogspot.com/
Dziekuje!:) Odpowiedz na Twoje pytanie znajduje sie kilka postow wyzej:)
UsuńOlu nauczyłaś się niemieckiego na poziomie C2 będąc w Polsce:)? Czy mieszkałaś za graniacą? (pomijając wyjazd studencki, o którym pisałaś na blogu:) )
OdpowiedzUsuńHmmm, w PL stale mieszkam:) Podsumowujac moje wyjazdy do krajow niemieckojezycznych zas, to bylam na Uni Salzburg 9 miesiecy i na praktyce w Wiedniu (w polskiej instytucji jednak) - 3 miesiace. Innymi slowy - da sie:)
UsuńAruenna, nie ze swojego komputera:)
Dzięki za odpowiedź:)
UsuńJaką dałabyś radę, aby "przeskoczyć" z B2 na C1? Oprócz nauki typowo z podręcznika?
Pozdrawiam serdecznie:)
Oj chyba autorka bloga zniknęła na dłużej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!:)))
Pozdrawiam K.
Zniknęłam, ale pozdrawiam!:)
UsuńBardzo spodobała mi się Twoja opowieść o twarzy. Mam znajomego, który handluje ziołami w Hong Kongu... Wyobraź sobie, że Tam nikt nie podpisuje umów. Wszystko jest Gentlemen's agreement. Ach, gdyby u nas TWARZ tyle znaczyła co u Chińczyków. Planuję wyjazd na kurs chińskiego do Pekinu ze Sprachcaffe więc też wierzę, że można, chociaż w części. nauczyć się tego języka.
OdpowiedzUsuńNa pewno można:) Udanego wyjazdu!
UsuńNiestety dżentelmeni o ile są to w nielicznej części polskiego społeczeństwa.A jak na skali trudności przedstawia się nauka języka chińskiego?
OdpowiedzUsuńDla mnie trudny!:) Wciąż jednak myślę, że warto:)
UsuńNie wiem, jak to zrobiłam, ale dopiero teraz odkryłam tego posta. Jak to miło, że nie wyparowałaś na dobre! :)
OdpowiedzUsuńHaha, wszystko to, co napisałaś o chińskim, jest mi dziwnie dobrze znane ;). Chociaż nie wiedziałam, że Chińczycy też tak poważnie podchodzą do "utraty twarzy". Pierwszym skojarzeniem byłaby raczej Japonia i ichnie seppuku... Chyba, że to już moje zboczenie japonistyczne się odzywa i wydaje mi się, że jak ja tak mam to inni też ;).
Swoją drogą, pamiętasz mojego noworocznego posta o tym, że rzucam chiński i bardzo go nie lubię? Sama nie bardzo w to wierzę, ale zaczęłam ostatnio odkrywać, że trochę mi go brakuje. Może nawet bym wróciła, gdybym nie te nieszczęsne tony...! Właśnie - jak sobie z nimi radzisz? Masz może jakieś dobre sposoby na naukę?
Mam nadzieję, że rzeczywiście uda Ci się wyjechać. Trzymam kciuki!
Pomocny artykuł
OdpowiedzUsuńthx:)
UsuńŚwietny i bardzo wartościowy wpis. Przeczytałam go z zaciekawieniem, ponieważ ostatnio kilkoro moich znajomych rozpoczęło naukę języka chińskiego oraz japońskiego. Mam też w swoim gronie znajomą japonkę - to naprawdę urocza i bardzo pogodna osoba. Mam jakiś sentyment do tych języków. Ale fakty są niezaprzeczalne - chyba ich nie przeskoczę ze względu na ich trudność ;)
OdpowiedzUsuńTrudność trudnością, ale faktycznie bez dobrej motywacji nie warto nawet zaczynać - w ciągu trzech miesięcy nauki poznaje się tyle słów, ile na trzech-czterech zajęciach z hiszpańskiego (mówię o swoich doświadczeniach), a w trakcie krótkiej przerwy zapomina się niemal wszystko. Ale jest tyle ciekawych języków, że fajnie móc jakiś wykluczyć, i nie rozdrabniać się niepotrzebnie:)
UsuńHej :) Właśnie rozpoczęłam moją przygodę z językiem chińskim i jestem jak na razie pozytywnie nastawiona:)
OdpowiedzUsuńKiedy nowa notka:)?
OdpowiedzUsuńChyba coś napiszę wkrótce o moich zmaganiach z chińskim:)
UsuńCzekam z niecierpliwością - chętnie poczytam o zmaganiach z językiem chińskim.
UsuńOjej, jak ja się cieszę, że tu trafiłem *u* Znalazłem internetową bratnią duszę poliglotkę ^^ Blog naprawdę bardzo fajny. Też planuję w przyszłości opanować kilka języków, a obecnie skupiam się na trzech: angielskim, francuskim, a od kilku miesięcy także chińskim. Bardzo mi się ten język podoba *u* Za kilka lat, jak dobrze opanuję te trzy, zamierzam poznać hiszpański i być może włoski...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ozi ;)
Bardzo mi miło:) i zycze powodzenia z nauka!:)
UsuńCześć,
OdpowiedzUsuńA czy przygotowujesz się do CPE z ang?
Czytałam, że zdałaś jakiś czas temu CAE (z jakich książek krzystałaś, czy samo przerobienie poprzednich testów, Virgini Evans-upstream, Advanced language practice Macmillan'a i English Wordbuilder Wellmana wystarczą czy poleciłabyś coś jeszcze).
Pozdrawiam ciepło,
Ania.
Kiedyś oglądałam program "Boso przez świat" i w jednym z odcinków Wojciech Cejrowski wspominał, że osoba dorosła nie jest w stanie nauczyć się części głosek. Nazwał te elementy chrząknięciami itp zwrotami. Układ krtani i wszystkiego co jest odpowiedzialne za głos kształtuje się do 4 roku życia (piszę orientacyjnie bo nie pamiętam dokładnie). Jednak są osoby co znają chiński, ciekawa jestem na ile taka osoba będzie się w stanie porozumieć z rodowitym mieszkańcem Chin. Dodatkowo w chinach używa się sporo różnych dialektów, myślę więc, że nauka chińskiego czy japońskiego jest raczej ciekawostką kulturową niż praktyczną wiedzą, którą będzie można zastosować.
OdpowiedzUsuńDzieki za glos w dyskusji!
UsuńSama uwazam, ze duzo rzeczy sie da:) - osoby po sinologii dogaduja sie z Chinczykami, a i sama znam poczatkujaca osobe, ktora juz uzywa podstawowych zwrotow w konwersacji z Chinczykami, i - choc daleko jej nawet nie do perfekcji, ale do jakiejkolwiek imitacji tonow - rozumieja te jej podstawowe zwroty. Wiec tak, na pewno masz racje, ze jest trudno, ze moze nie bedzie perfekcyjnie - ale ja juz powoli przestaje odchodzic od swojego perfekcjonistycznego podejscia, i ucze sie dla przyjemnosci. A jesli chodzi o dialekty - to tych jest duzo tez w Niemczech, we Francji, czy we Wloszech - co nie znaczy, ze nie dogadamy sie z mieszkancami tych krajow. Ale przyznaje, jezyk chinski jest pierwszym jezykiem, ktorego nauka przychodzi mi niesamowicie wolno...
Nie wiem za dużo w temacie języka chińskiego, jedynie to co zasłyszałam. Z pewnością jest to ciekawe doświadczenie, w dodatku nauka tak orientalnych języków nie obędzie się bez poznania przynajmniej podstaw kulturowych. Mnie osobiście te kulturowe aspekty niezwykle intrygują dlatego też marzę o nauce hebrajskiego i arabskiego. Nie jest to jednak proste bo języki nie są moją jedyną pasją. Szkoda że doba ma tylko 24h :( Gdy znajdę troszkę czasu przyjrzę się bliżej Twojemu blogowi, w blogrollu widzę ciekawe zajawki :) Pozdrawiam wszystkich miłośników języków obcych.
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze tu pozagladasz. I zycze Ci powodzenia, bo ludziom z pasja jest i lepiej, i trudniej - lepiej, bo robia mnostwo ciekawych rzeczy, i gorzej - bo nigdy nie ma na wszystko czasu. Pozdrawiam cieplo! :)
UsuńŚwietnie, że jest tylu ludzi z pasją , którzy potrafią "zarazić" pozytywnie innych swoja energią :) Interesujący i wciągający blog.
UsuńNa chiński chodzę do http://www.berlitz.pl/pl/warszawa_ul_nowogrodzka/ już od dwóch miesięcy i absolutnie zakochałam się w tym języku! Marzę o podróży do Chin, fascynuje mnie ta kultura :)
OdpowiedzUsuńSą ciekawe wyjazdy połączone z nauką języka chińskiego w Pekinie.
OdpowiedzUsuńszukam osoby do wspólnej nauki http://kinguskablog.blogspot.com/2014/07/duolingo-szukam-wspolnika.html
OdpowiedzUsuńFajny artykuł. Niedawno zaczęłam uczyć się języka chińskiego i przyznam, że jest to mega wyzwanie:)
OdpowiedzUsuńAhaa, its nice dialogue about this article at
OdpowiedzUsuńthis place at this weblog, I have read all that, so now me
also commenting here.
My page ... Silicone Bakeware
Cóż za ciekawa wymiana myśli i doświadczeń. Od siebie dodam, że języka najlepiej uczyć się będąc zatopionym w kulturze, w której się tym językiem żywo posługuje. Jeżeli nie ma takiej możliwości, to dobre są spotkania, takie jak couchsurfing lub toasmasters obcojęzyczny. Z własnej praktyki polecam też sluchanie muzyki, odbieranie jej na poziomie emocjonalnym (rodzi się wówczas ciekawość), a dopiero potem sprawdzanie tłumaczenia. Powodzenia
OdpowiedzUsuńMi się wydaje, że te spotkania to chyba lekka przesada i tak właściwie nie wiele z nich potem jest ;(
UsuńCo do spotkań tego typu mam takie same odczucia.
OdpowiedzUsuńGratuluję samozaparcia każdemu kto podejmuje się samodzielnej nauki języka chińskiego. Znam kilka osób, które z tym wyzwaniem poległy tym bardziej, że wymowa tego języka jest trudna dla europejczyków. Życzę wytrwałości.
OdpowiedzUsuńNa pewno Chiński to dość specyficzny język i doskonale odzwierciedla cała kulturę chińczyków. Wszystko tworzy jedną wspólną całości. Podziwiam, żeby uczyć się aż tylu języków. :)
OdpowiedzUsuńJęzyk chiński super sprawa! tutaj oprócz języka trzeba poznać kulturę i historie co podnosi zwykły kurs językowy na wyższy poziom
OdpowiedzUsuńWielki podziw dla wytrwałości oby tak dalej !
OdpowiedzUsuńPróbowałem uczyć się chińskiego ale po 2 miesiącach poddałem się bo okazało się, że to ponad moje siły...
OdpowiedzUsuńWiem, że nauka chińskiego jest strasznie trudna, próbowałam przez 3 miesiące, ale niestety poddałam się . Zazdroszcze tym, którzy poradzili sobie z tym wyzwaniem i trzymam za Was kciuki!
OdpowiedzUsuńEgzotyka tego bloga jest powalająca, a to ze względu na bardzo wyszukane teksty.
OdpowiedzUsuńHmm? Coś nie tak? :)
UsuńWitam serdecznie, czy język mandaryński ma jakiś odpowiednik brata/siostry w tym samym wieku? :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zawsze chciałem nauczyć się języka Japońskiego może będę miał możliwość kiedyś się go nauczyć. Świetny wpis i blog! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJęzyk japoński jest bardzo trudny, ale warto :d
OdpowiedzUsuńCześć. Uczę się języków przy użyciu https://preply.com/pl/Leipzig/korepetycje-z-angielskiego.
OdpowiedzUsuńNauczyłem się angielskiego używając tej site. Chciałbym znaleźć dodatkowe źródła, aby ćwiczyć i poprawiać swoją wiedzę i zacząć naukę nowych języków. Jak możesz mi pomóc?
Market Unlocker APK
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam uczyć się języków.
OdpowiedzUsuń