Mniej więcej 5 lat temu z powodów
osobistych postanowiłam zamknąć bloga. Nie było jednak miesiąca, kiedy nie
myślałam o tym, żeby powrócić do pisania, motywowania siebie i innych do
dalszej nauki. Wreszcie zebrałam się w sobie i postanowiłam wrócić do pisania o
tym, co było, wciąż jest, i pewnie już zawsze będzie moją pasją – o nauce języków
obcych. Stąd też na nowo go otwieram, ogłaszam reaktywację J, i mam nadzieję, że
uda mi się kogoś zainspirować do nauki, do polemiki z moimi opiniami oraz do
dzielenia się swoimi pomysłami na lepszą, szybszą, intensywniejszą naukę.
Tymczasem chciałabym opowiedzieć
o mojej obecnej znajomości języków, żeby za jakiś czas móc łatwiej porównać,
jak bardzo (i w którą stronę) zmieniła się
jej znajomość.
1. Język angielski – od kilku lat pracuję
z tym językiem i w tym języku, mieszkam za granicą, okazji do ćwiczenia jest
więc bardzo wiele. Moja znajomość jest na wysokim poziomie, bez problemu
wyrażam swoje zdanie w mowie i w piśmie, niemniej czuję, że mogłabym tę
znajomość jeszcze pogłębić: na poziomie wymowy, bogatszego słownictwa i
gramatyki, oraz zrozumienia native speakerów mówiących mniej czysto. Wciąż nie
podeszłam do CPE, było to jednak zaplanowane: musiałabym poświęcić mnóstwo
czasu na przygotowanie pod katem tego egzaminu, wolałam przeznaczyć go jednak
na swoje inne cele, o których chętnie napiszę tu innym razem.
2. Język niemiecki – niestety, po dwóch
latach pracy z językiem niemieckim nie miałam okazji go używać. Czytam więc
nadal gazety, ale szybkie stworzenie bardziej skomplikowanej konstrukcji
zdaniowej (a czasem nawet jakiejkolwiek) pozostaje w tej chwili poza moim
zasięgiem. Muszę się zastanowić, kiedy mogłabym znaleźć czas na solidne powtórzenie
tego języka, żeby na nowo czuć się z nim komfortowo.
3. Język chiński – od roku mieszkam i
pracuję na Tajwanie. Nie używam (jeszcze! J)
języka chińskiego w pracy, ale staram się jak najwięcej używać go poza pracą.
Po roku, ku mojemu zadowoleniu (choć też niedosytowi J), jestem na solidnym poziomie
A2+, co początkowo wydawało mi się zupełnie niemożliwe, nie przy tak trudnym,
bogatym i ciągle zaskakującym języku. Nie przy tym, że mniej więcej co miesiąc,
poznając jakąś nową strukturę gramatyczną, nowe znaczenie słowa lub inną wymowę
tego samego znaku, stwierdzałam, że się poddaję. Że nie ma sensu, że w życiu
się tego języka nie nauczę. Nieprawda! Poddawałam się, by po chwili załamania
wracać do nauki z jeszcze większym uporem i intensywnością. Tak, by słyszeć od
tajwańskich znajomych: „Twój chiński >>dzień w dzień<< się polepsza!”
i wiedzieć, że to prawda. (>>dzień w dzień<< - yi tian bi yi tian –
czyli po prostu >>stale<<)
4. Język rosyjski – dwa lata temu przez
pół roku mieszkałam w Sankt Petersburgu, w Rosji. Język rosyjski okazał się
językiem, który wchłaniałam przez sam pobyt w Rosji przez skórę, bez nauki. W
chwili obecnej jestem w stanie rozumieć większość tekstów, wiadomości, oraz
wyrazić swoje zdanie – wprawdzie z wieloma błędami, w bardzo prosty sposób, ale
jednak. Muszę się lepiej zorganizować i faktycznie zacząć się rosyjskiego
porządnie uczyć.
5. Język francuski – po raz siódmy, ósmy,
dziewiąty i dziesiąty chyba zabierałam się za naukę języka francuskiego od
podstaw, i po raz kolejny po zakończeniu poziomu A1/A2 przerwałam. By powracać
do niego po raz kolejny i kolejny. Jestem zatem człowiekiem, który najlepiej na
świecie opanował francuski na poziomie A1 J,
i cóż – na razie się na tym zatrzymał. Ale wiem, że dobry plan może zmienić
wszystko!
Widzę, że rozpisałam się zupełnie
jak to robiłam 5 lat temu J.
Zatem na razie zakończę i dziękuję wszystkim, którzy dotarli do samego końca
wpisu! A kolejny post – mam chyba aż za dużo pomysłów, o czym chciałabym tu
napisać i jakimi metodami podzielić – już wkrótce.
Bardzo się cieszę, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w blogowaniu i motywacji innych
Filonu
Bardzo dziękuję! :) :) :)
Usuńhura!!!! :) Nawet nie wiesz jak się ciesze, że znowu piszesz :)
OdpowiedzUsuńJak miło czytać! :) :) :) bardzo dziękuję! :) :) :)
UsuńWspaniale, że wróciłaś. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Miałam taką nieśmiałą, choć wątłą nadzieję, ze ktoś jeszcze mnie pamięta, więc tym bardziej die cieszę i dziękuję! :)
UsuńAruenno, jak się cieszę, że wróciłaś!
OdpowiedzUsuńWidzę, że mam parę notek do nadrobienia, więc spieszę czytać :).
Oo, witaj Aithne! Jak się cieszę, ze tu jesteś! :)
Usuń