Zacznę może od tego, że każdy ma jakieś swoje ulubione sposoby nauki
języków: lubi czytać książki, oglądać filmy, przygotowywać sobie listy słówek
lub korzystać z fiszek. Dzisiaj chciałabym Wam napisać, jaki sposób nauki
języka obcego sobie sama wypracowałam, w związku z czym jaki jest najbardziej
skuteczny dla mnie.
Otóż: po pierwsze uważam, że na każdym etapie nauki przydatny może być
podręcznik. Trzeba go jednak dobrze pod siebie dobrać i umiejętnie z niego
korzystać, oraz pogodzić się z faktem, że raczej nie trafi nam się nigdy
podręcznik idealny: w każdym momencie ciekawy, dobrze skonstruowany, zajmujący,
zaznajamiający nas z kulturą danego miejsca. Stąd też sama zawsze korzystam z
kilku podręczników.
Co lubię w podręcznikach?
Jeśli wybiorę już jakiś konkretny pod siebie (czyli taki, którego struktura
mi najbardziej odpowiada), mam pewność, że: będę przerabiać wszystko od podstaw
i nie pominę żadnego istotnego elementu gramatyki, którego brak będzie mi
przeszkadzał na dalszych etapach nauki, ale którego nie będę w stanie sama
określić, ponieważ po prostu nie wiem, że taka zawiłość gramatyczna akurat
tutaj istnieje, albo nie będę nawet podejrzewać, że dana rzecz jest w jakiś
sposób ustrukturyzowana, ponieważ w każdym języku są przypadki, których po
prostu nie da się wytłumaczyć i trzeba przyjąć, że tak po prostu jest.
W mądrych podręcznikach słówka są ułożone według faktycznej częstości ich
występowania i potrzeby ich stosowania. Takie założenie pozwala mi jak
najszybciej przejść do używania słownictwa – w mowie, w piśmie, a także przy
czytaniu jakichś prostych, a po jakimś czasie bardziej złożonych tekstów. Często
dążę do jak najszybszego przejścia z jednego rodziału na rozdział, kosztem
częstego powtarzania, ponieważ takie podejście umożliwia mi jak najszybsze
przejście do innych materiałów. Co nie znaczy, że nie powtarzam, tylko może
trochę inaczej niż się to na ogół robi (np. mam taką serię czterech książek do
nauki języka chińskiego: przerabiam teraz czwartą, i nauka pierwszego rozdziału
z czwartej to czas, kiedy powtarzam pierwszy rozdział z trzeciej i zrobienia
ćwiczeń do tych z trzeciej).
Dobre podręczniki będą wprowadzać do kultury danego obszaru językowego.
Oprócz znajomości języka, zawsze ważny będzie kontekst użycia danych słów czy
konstrukcji, pomijając oczywiście najważniejsze – kultura państw, których
języka się uczymy, jest najzwyczajniej ciekawa. Znów w przypadku mojego
chińskiego, to po prostu inny podręcznik na poziomie średniozaawansowanym:
pojawia się w nim przekrój przez sprawy ekonomiczne i społeczne Tajwanu, po
powszechne tu sprawy: wybieranie imion dla dzieci, chodzenie do wróżbitów, wiarę
w siły nadprzyrodzone, ceremonię parzenia herbaty czy wspólne ćwiczenie sztuk
walki w miejskich parkach i na placach.
Dobry podręcznik pozwoli mi na ćwiczenie tego, czego najbardziej mi zależy:
sama bardzo lubię uczyć się gramatyki, zatem zwracam uwagę na to, czy mam dużo
możliwości, żeby ją ćwiczyć. Ucząc się chińskiego, korzystam jeszcze z książek,
w których obok znaków jest wszystko zapisane w pinyinie (czyli wszędzie jest
napisane, jak nalezy wymawiać znaki), ale już moje kolejne podręczniki będą od
tego odchodzić. Wszystko dlatego, że za jakiś czas chciałabym być w stanie
czytać książki i gazety – na razie tłumaczenie prostego przepisu z książki
kucharskiej zajęło mi chyba dwie godziny :).
Patrząc znów na mój chiński mam zatem: cztery podręczniki ogólne z
ćwiczeniami do każdych, trzy do nauki czytania znaków (i w sumie te siedem już
będę wkrótce kończyć), oprócz tego już zaplanowałam, jakie będę przerabiała
później, przy czym niektóre już z ciekawości zaczęłam*: powtarzający gramatykę
i rozszerzający słownictwo, gdzie każdy rozdział skupia się na jakimś aspekcie
kulturowym; z tekstami i ćwiczeniami tylko w znakach o problemach współczesnego
świata, poszerzający gramatykę i słownictwo o takie sprawy, jak ekonomia,
polityka, społeczeństwo, środowisko; szereg książeczek do nauki słownictwa i
znaków, jakie spotyka się w gazetach i jakie są używane w wiadomościach
telewizyjnych.
*uwielbiam oglądać ładne, nowe podręczniki, i wyobrażać sobie, że już
wkrótce je skończę. To jest jedna z moich nietypowych motywacji: wyobrażać
sobie, ze będę mogła zacząć nowy podręcznik po skończeniu obecnego :)
Po drugie, podręcznik często stanowi dla mnie punkt wyjścia do odkrywania
spraw innych. Przebywam na Tajwanie, więc w przypadku chińskiego obszaru
kulturowego jest mi względnie łatwo obserwować różne zjawiska i bardziej
wchodzić w kulturę, ale wciąż jest mnóstwo rzeczy, których nie wiem, i których
doszukuję sobie w internecie. Do niedawna myślałam, że – przykładowo –
przebywając tutaj muszę nauczyć się grać w majianga i chińskie szachy, a dzięki
podręcznikowi dowiedziałam się, że lista tych typowych gier jest trochę dłuższa
:).
Po trzecie, mam mnóstwo postanowień. Od przyszłego roku zacznę Pisać Prosty
Pamiętnik (tak nazwałam ten projekt, 3P) w języku chińskim, obejrzę minimum
jeden sezon jednej z tutejszych telenoweli, czy potłumaczę trochę więcej
przepisów kulinarnych. Do czego jest mi tutaj podręcznik? Do niczego. Nie
uważam, że należy się do niego ograniczać, ale uważam, że nie można go przekreślać
i warto wspierać nim swoją naukę.
Czy używam podręcznika do nauki języka angielskiego i niemieckiego, które
znam już na względnie wysokim poziomie? Nie. Czytam artykuły, angielskiego
używam cały czas, także w pracy, więc nie czuję wielkiej potrzeby i przede
wszystkim nie byłabym w stanie tego pogodzić czasowo – każdy z nas ma
ograniczoną ilość czasu, a moje priorytety leżą teraz w języku chińskim, więc
to na nim przede wszystkim się skupiam. Ale: gdybym chciała zacząć mówić lub
pisać ładniej, sięgnęłabym po odpowiednie podręczniki, które pokazałyby mi,
jakich konstrukcji mogłabym używać w konkretnym kontekście, jak dopowiedzieć coś
ładniej, żeby poprawić swoją wymowę – w końcu, żeby zdać kolejny certyfikat. Zawsze
jest nad czym pracować, a z podręcznikiem łatwo odkryje się i względnie łatwo nadrobi
swoje braki.